czwartek, 7 maja 2015

Turnusu c.d.

Właśnie mija 4 dzień turnusu Franka.  Śpi wymachany to można coś skrobnąć.

Nie chciałabym pisać na wyrost na temat samego funkcjonowania ośrodka bo chyba jeszcze na to za wcześnie.

Miejsce w którym śpimy, jemy to zupełnie inna sprawa. Hotel pod Szyndzielnią. Stołówka itd. Turnus z pobytem stałym gwarantuje te właśnie usługi. Niestety współpraca między tymi dwoma obiektami wogole nie wygląda.  Smutne. Jedzenie jest ok gdy jest jakaś zewnętrzna grupa na wyżywieniu  Kiedy są jedynie mamy z dzieciakami z turnusu to jest miazga. Np. Dzisiaj na śniadanie wrzucili na "szwedzki stół" (jest taki) wysuszone kiełbasy z grilla dnia poprzedniego. Ów grill był organizowany dla jakiegoś zjazdu zakładowego, który zafundował nam notabene niezłą imprezkę na wieczór ;). Dobrze, że byliśmy padnięci :p.
Szkoda ze warunki bytowe są tak kiepskie bo fajna okolica i wogóle. No i nie małe pieniądze za to biorą a tu taki odgrzewany kotlet :/.

Na szczęście Franek ma to gdzieś. Chrupki in the air.

























P.S. A żeby było jeszcze ciekawiej  to Frankowski dostał wczoraj katar :/




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz