środa, 23 października 2013

Lodowa kąpiel

Frankowski czas jakiś temu pokochał sie kąpać. Na swój sposób oczywiście. Przeszliśmy już wszystkie formy kąpieli aż wybrał tę jedyną, mianowicie najmniejsza miska w jaką był w stanie się wcisnąć... i to było ok. Po dzień dzisiejszy nie rezygnuje z niej. Ledwo co się tam rusza ale i to jest ok. Tam czuje się bezpiecznie - niech mu będzie.
A że Franek to typ uparty, który robi wszystko po swojemu, wtedy kiedy chce i jak chce, tak też daje to mi matce pole do popisu i okazję do ćwiczeń na kreatywności. Tak więc przemycam mu pewne formy aktywności, które w jego rehabilitacji są niezbędne. Stąd pomysł na stymulację wzrokową polegającą na kąpieli w świecących kostkach lodu. Fajna sprawa. Kostki są oczywiście wodoodporne w 4 kolorach. Franek bawi się nimi jak zwykłymi klockami z tym, że posiadają dodatkowy stymulant w postaci światła. Polecam do rehabilitacji wzroku. Syn ma się dobrze i wydaje się być zachwycony ;) a rodzice zwłaszcza :).

środa, 16 października 2013

1 urodziny

Mija rok od kiedy jesteśmy razem. Czekaliśmy na niego cierpliwie powolnie remontując nasz kąt z myślą o Nim. Odkładaliśmy wiele spraw na potem bo przeciez zdążymy...
Nie zdążyliśmy
Z niczym

Nauczyło nas to jedengo - NIE PLANUJ! Miej marzenia, realizuj je, ale nie maluj swojej przyszłości zbyt wyraziście - bo to nie działa.

I tak zdarzy się co ma się zdarzyć.  Pytanie brzmi czy jesteśmy gotowi na to co nam los niesie?
Nie, nie jesteśmy. Jedyne co możemy to KOCHAĆ.

Kochamy Cię Franku





poniedziałek, 14 października 2013

Makaroniarz

Franek w ostatnim czasie odkrywa tajniki sztuki kulinarnej. Nie do końca może się zdecydować co z tego  upichcić ale dobrze kombinuje :). Świderki, rurki, nitki, ryż i manna to jego nowa materia :)








niedziela, 13 października 2013

Zaległości - Franek po operacji

Oj nie składa się nie składa ostatnio moje blogowanie :(. Ta aura jesienna daje się we znaki.
Dzisiaj jednak piękna pogoda była, naładowałam akumulatory to też nadrobię ciutkę.

Franek 30 września był na operacji wyciągnięcia opaski z oka. To następstwo pierwszej operacji, która nie zakończyła się sukcesem, tak też trzeba było ją wyciągnąć, gdyż było to zagrożeniem Franka zdrowia i życia.
Brzmi logicznie, wydaje się być naturalne wręcz oczywiste, że ta operacja to pewna całość nierozerwalna. Że skoro ktoś coś wkłada naszemu synowi do oka co później wiadomo tak czy tak trzeba będzie wyciągnąć, to to musi się wydarzyć. A hu....
Dwa tygodnie przed operacją dostajemy telefon od Sz. P. , że za operację trzeba zapłacić, bo co? bo się punkty z NFZ skończyły.
Jakie punkty do cholery ja się pytam? Wydaje mi się, że ktoś ze mnie sobie jaja robi. Skoro ktoś robi operację a za pół roku musi zrobić jej kontynuację (nie mam możliwości by się bez tego obyło) to planuję tak "PUNKTY!" by móc tę operację wykonać i kropka.
I tu zaczyna się batalia Taty Frankowskiego  z Enefzetami, Szpitalami, Profesorami. Dowiadujemy się, że nie jesteśmy stroną w sprawie. Sick. Dowiadujemy się, że nic nie można w tej sprawie nic zrobić oraz, że nikt do cholery nie chce wziąć za tę sytuację odpowiedzialności.
Myślę sobie, że jakieś 5 godzin łącznie męż mój wisiał na telefonie by usłyszeć finalnie na 2 dni przed planowaną operacją, że jednak sfinansują tę operację.
Po przyjeździe do kliniki jakaś farsa. Proszą nas o dyskrecję, Sz.P. informuje nas, że nie dostanie przez nas wynagrodzenia. Hę??? Zaciskamy zęby i cedzimy, że na pewno wszystko się ułoży (Franek był jeszcze przed operacją). 
Operacja trwała dosyć długo w porównaniu z pierwszą. Okazało się, że opaska już zaczęła wrastać w oko i trzeba było zrobić więcej nacięć niż planowano. Poza tym Franek miał około dwadzieścia śladów po usiłowaniu wkucia się w jego żyłę. Czy to rozumiem? Nie!!! Franek wielokrotnie miał wkucia robione i nigdy tak nie wyglądał. 
Po operacji ogólnie Franek miał się bardzo dobrze. Flacha mleka po godzinie od narkozy. Przespana noc, poranek z uśmiechem na twarzy i zabawa całą drogę powrotną do domu. Opuchlizny tym razem na oczku nie było w ogóle. Ostatnio wyglądał jak bokser po ringu.
Ogólnie jakby "wydoroślał" po tej operacji :).

























Na podsumowanie chcielibyśmy przy okazji zaapelować do wszystkich, którzy się zmagają z systemowymi absurdami naszego kraju.Okazuje się, że można. Także walczcie o swoje. To Państwo funkcjonuj dzięki nam i trzeba walić drzwiami i oknami by przypominać im o tym. Wiem, że brakuje często sił ale trzeba próbować.
Dobranoc