Nie chciałabym pisać na wyrost na temat samego funkcjonowania ośrodka bo chyba jeszcze na to za wcześnie.
Miejsce w którym śpimy, jemy to zupełnie inna sprawa. Hotel pod Szyndzielnią. Stołówka itd. Turnus z pobytem stałym gwarantuje te właśnie usługi. Niestety współpraca między tymi dwoma obiektami wogole nie wygląda. Smutne. Jedzenie jest ok gdy jest jakaś zewnętrzna grupa na wyżywieniu Kiedy są jedynie mamy z dzieciakami z turnusu to jest miazga. Np. Dzisiaj na śniadanie wrzucili na "szwedzki stół" (jest taki) wysuszone kiełbasy z grilla dnia poprzedniego. Ów grill był organizowany dla jakiegoś zjazdu zakładowego, który zafundował nam notabene niezłą imprezkę na wieczór ;). Dobrze, że byliśmy padnięci :p.
Szkoda ze warunki bytowe są tak kiepskie bo fajna okolica i wogóle. No i nie małe pieniądze za to biorą a tu taki odgrzewany kotlet :/.
Na szczęście Franek ma to gdzieś. Chrupki in the air.
P.S. A żeby było jeszcze ciekawiej to Frankowski dostał wczoraj katar :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz