Oczywiście poradził sobie lepiej niż mama :)
Wiatr łapał w ręce.
Piasek był przepyszny.
Woda morska wyśmienita.
Ryby w przystani wyklepane.
Niewiem co było też powodem, że Frankowski po piachu zasuwał na czterech jak talala. Czego w domu robić nie chciał. Po powrocie oczywiście nie można było tego zaprzepaścić, tak więc dobra mobilizacja i co? i Franek przemieszcza się po chałupie. Ostrożnie, powoli, no poprostu bosko!!!
Muszę wspomnieć oczywiście fakt, że świetnie już sobie radzi z chodzeniem za jedną rączkę a nawet powoli próbuje się puszczać. Ostatnio bardzo duże postępy. Jesteśmy bardzo dumni :)
No i krótka fotorelacja a nawet jakiś filmik się trafił.
pozdrawiamy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz